Marienburg.pl Strona Główna Marienburg.pl
Nasze Miasto, Nasza Pasja...

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 

Ta witryna korzysta z plików cookie. Możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach przeglądarki.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w naszej Polityce dotyczącej "cookies"

Chronimy Twoją prywatność
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w temacie o RODO


Poprzedni temat «» Następny temat
Zalewskie tajemnice XX wieku
Autor Wiadomość
Ewingi 
Ewingi

Pomógł: 2 razy
Wysłany: Sro 02 Lis, 2011 00:07   Zalewskie tajemnice XX wieku

Ludzie listy piszą…

Rok 1953. Czasy „zimnej wojny” między Wschodem a Zachodem. W Polsce apogeum epoki stalinizmu. Partia komunistyczna kontroluje wszystkie dziedziny życia. Sprawiedliwość ludowa stoi na straży porządku prawnego, zabezpieczającego dominację PZPR. Mieszkańcy niewielkiego Zalewa oswojeni już od dziewięciu lat z rzeczywistością epoki budowy socjalizmu, żyją jednak swoim własnym życiem. Niemniej w rytm ich prywatnej codzienności wkracza nachalnie, odgórna indoktrynacja towarzyszy partyjnych, a od czasu do czasu daje o sobie znać działanie morąskiego powiatowego urzędu bezpieczeństwa publicznego. Toczy się właśnie walka z Kościołem, na Mazurach, w szczególności z miejscowymi luteranami, których nieliczna gromadka zachowała się jeszcze w Zalewie i okolicach.

Niemym świadkiem tamtych nie tak odległych jeszcze czasów jest prezentowana poniżej koperta, licytowana kilka lat temu na jednej z internetowych aukcji. Została ona wysłana jako list polecony, z Zalewa, w dniu 9 września 1953 r., do Ministerstwa Sprawiedliwości w Warszawie. Posiada ona stempel odbiorczy. Kto i w jakim celu zwrócił się bezpośrednio do centralnego urzędu w stolicy, mającego w nazwie wyraz „sprawiedliwość”? Zapewne nadawcą tego listu była osoba prywatna, nie za bardzo wykształcona, o czym świadczy błąd w nazwie urzędu. Czy powodem jego wysłania było złożenie skargi na ówczesne zalewsko-morąskie, ale w duchu epoki, pojmowanie prawa i przeświadczenie znalezienia sprawiedliwości na najwyższym szczeblu państwowym? Pismo na pewno nie miało charakteru donosu, bo w takim przypadku skierowane zostałoby pod inny adres. A propos adresu. Nadawca nie zdążył zorientować się, że właśnie zmieniono nazwę ulicy, pod którym mieściło się Ministerstwo Sprawiedliwości. Kilka miesięcy wcześniej (5 marca) umarł Józef Stalin, wtedy też rozpoczęło się masowe nadawanie imienia tego okrutnego dyktatora i zbrodniarza, poprzez zmiany dotychczasowych nazw ulic i innych obiektów, a nawet miejscowości (np. Katowic).
Nie nabyłem tej koperty, nie dowiem się już, kto był jej nadawcą, (obowiązkowo musiał znaleźć się jego adres, na odwrocie przesyłki poleconej). List, który w niej się znajdował, spoczął głęboko w archiwum. Po latach koperta, w tajemniczy sposób, jak wiele innych dokumentów z epoki, wypłynęła na światło dzienne i znalazła się w posiadaniu internauty z Wrocławia, który zażądał za nią, na początek, 6 złotych.

Zbiory prywatne, ale przede wszystkim archiwa, w tym też Instytutu Pamięci Narodowej, kryją wiele tajemnic, a wśród nich także dotyczących życia zalewian w ostatnich sześćdziesięciu latach. Przedsmakiem odkrywania wydarzeń z nieodległej przeszłości, na podstawie udostępnionych archiwów, były np. dokumenty dotyczące konfliktu w zalewskim środowisku luteran, w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, skomentowane przez autora Dziejów Ziemi Zalewskiej 1305-2005.
Należy spodziewać się, że dzięki kwerendom archiwalnym historyków wypływać będą na światło dzienne, nieznane lub skrywane wcześniej informacje z życia zalewian w okresie tak zwanej Polski Ludowej. Może poznamy też tajemnicę jaką kryła koperta wysłana ponad 50 lat temu.

Koperta2.jpg
Plik ściągnięto 15353 raz(y) 13,18 KB

 
 
mirekpiano 

Wysłany: Czw 03 Lis, 2011 15:13   

Zagadką jest także nagrobek pruskiego muszkietera na starym cmentarzu w Likszanach k. Jerzwałdu. Kim był ten muszkieter i w jakich okolicznościach zginął?
W jakiejś publikacji kilka lat temu widziałem ten nagrobek z czytelną jeszcze inskrypcją.
Ostatnio zmieniony przez mirekpiano Czw 03 Lis, 2011 15:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Ewingi 
Ewingi

Pomógł: 2 razy
Wysłany: Czw 03 Lis, 2011 23:33   

Zdjęcia cmentarzyka nad jez. Rucewo Małe k. Jerzwałdu oraz okolic, gdzie znajduje się tajemnicza mogiła, na którym jeszcze kilkanaście lat temu znajdowała się inskrypcja:

„Hier ruhet in Gott Musketier Hermann Fürst, * 14. August 1881,
† am 20. November 1903 (1908?). Er starb für Kaiser und Reich".

Fotografie pochodzą z albumu kolegi Mirekpiano na Picasa Web Albums, link: https://picasaweb.google.com/107790979703109850617/StaryPoniemieckiCmentarzLixainenZNagrobkiemMuszkieteraNadJezMaERucewo

Wkrótce więcej na temat tego żołnierza, który umarł za cesarza i Rzeszę, jesienią 1903 lub 1908 r.

Grob muszkietera1..JPG
Mogiła żołnierza
Plik ściągnięto 15255 raz(y) 95,14 KB

Cmentarzyk.JPG
Droga na cmentarzyk (widoczna trzy drzewa)
Plik ściągnięto 15255 raz(y) 75,07 KB

RucewoMale1.JPG
Jez. Rucewo Małe
Plik ściągnięto 15255 raz(y) 53,52 KB

 
 
Ewingi 
Ewingi

Pomógł: 2 razy
Wysłany: Wto 06 Mar, 2012 00:15   

Historia Lisowskich, żołnierzy Armii Krajowej

Na cmentarzyku przy ul. Sienkiewicza w Zalewie, położonym blisko kaplicy pw. Świętej Rodziny, znajduje się łatwo dostrzegalna mogiła z inskrypcją:

Ś.P.
Żołnierze Armii Krajowej
Józef Lisowski syn Józefa żył lat 25
Józef Lisowski syn Adolfa żył lat 24
zmarli śmiercią tragiczną dn. 27.04.1946r.
Błogosławieni, którzy cierpią
prześladowanie dla
sprawiedliwości

Pamięć o tych młodzieńcach była i jest pielęgnowana w mieście, pomimo, że nie mieszka już tu ich rodzina. Na nowo postawionym około piętnaście lat temu nagrobku, uzupełnionym po czasach komunistycznego zniewolenia o dzisiejszą inskrypcję, stale stoją świeże kwiaty i palą się świeczki, nie tylko w rocznicę śmierci pochowanych tutaj Józefów czy na dzień Wszystkich Świętych.
Jak dotychczas nic nie było wiadomo o tragicznej śmierci kuzynów Lisowskich, która miała miejsce rok po strasznej wojnie. Pomimo apelów na forach internetowych nie udawało się wyjaśnić się tajemnicy pochowanych w 1946r. żołnierzy Armii Krajowej. Śmierć ich wiązano np. z działaniami antykomunistycznego podziemia na ziemi zalewskiej. Dopiero ostatnio, dzięki zaangażowaniu członków Towarzystwa Miłośników Ziemi Zalewskiej poznano historię tych dwóch młodych ludzi spoczywających we wspólnej mogile, na nieczynnym już cmentarzu.
Artykuł ujawniający całą tragiczną historię życia i śmierci Józefów oraz losów ich rodzin, ukaże się niebawem, w nr 23 Zapisków Zalewskich. Wiadomo już, iż tragiczna śmierć Lisowskich zakończyła bohaterskie życie tych patriotów, którzy jak wielu innych Polaków walczyli w czasie II wojny światowej z okrutnymi wrogami naszej Ojczyzny. Dyktaty Jałty zmusiły ich do opuszczenia swoich stron rodzinnych, a zalewski grób po wsze czasy związał ich z naszą Ziemią.

Mogila Lisowskich (c).jpg
Plik ściągnięto 15072 raz(y) 99,81 KB

 
 
Ewingi 
Ewingi

Pomógł: 2 razy
Wysłany: Sob 23 Cze, 2012 12:40   

Wojenna pamiątka w przybrzeżnym bagnie

Okolice zatoki Rudnia, odnogi jez. Jeziorak, tak jak cała pruska kraina i Oberland, bogate są w pamiątki przeszłości. W okolicach wsi, od której nazwę wzięła zatoka, Rudni, znaleziono np. skorupy po urnie, zawierającej m.in. perły, a w innym miejscu także srebrną monetę arabską z VIII w n.e.
Na eksploratorów czeka tu jeszcze w ziemi wiele niespodzianek. Nie tylko z zamierzchłej przeszłości, ale także z nie tak odległych czasów. Mimo, że okolice zatoki, nad którą położone są m.in. urokliwe Skitławki – Eden nad Jeziorakiem, nie były teatrem działań w czasie ostatniej wojny, niemniej można natrafić tutaj na ślady po niej, zalegające w ziemi lub w wodzie.
Pewien okoliczny eksplorator, ze znanego li tylko sobie źródła, dowiedział się o wraku niemieckiego samolotu spoczywającego w przybrzeżnym bagnie, nad zatoką Rudnia. Zapewne dotarł on do konkretnych źródeł, gdyż wiedział nawet, iż znajduje się tam dwusilnikowy Dornier.
W ludzkiej pamięci nie zachowała się informacja, iż w tej okolicy, przed 1945r., wydarzyła się jakakolwiek katastrofa lotnicza. Nawet gdyby miała ona miejsce, z pewnością dowództwo Luftwaffe zorganizowało by szybko akcję wydobywczą i nie pozostałby po niej żaden ślad. Ale, gdy zdarzenie to miało miejsce w okresie walk o Prusy Wschodnie na początku 1945r., kiedy to ludność niemiecka w panice uciekała przed sowietami, świadków tego zestrzelenia (katastrofy) mogło nie być.
Latem przy niskim stanie wody, udało się temu eksploratorowi namierzyć wrak, niedaleko Rudni i Skitławek, tam gdzie zatoka podchodzi prawie pod Międzychód. W samotnej wyprawie (każdy chciałby przede wszystkim być odkrywcą na własny rachunek) zdołał tylko pomacać pionowy ster. Żadnej pamiątki, co jest marzeniem każdego poszukiwacza wojennych trofeów, nie udało mu się wydobyć. Aby dobrać się do wraku zakopanego głęboko w bagnie, trzeba byłoby zainwestować sporo pieniędzy i zorganizowania oficjalnej, dobrze wyposażonej ekipy.
Próba wydobycia wraku Dorniera miała miejsce pod koniec pierwszej dekady tego wieku, a informacja o tym pojawiła się na jednym z portali internetowych w styczniu 2011r. Może wiec zdarzyć się, iż w wędrówkach po okolicy Skitławek czy Rudni, spotka się poszukiwaczy hitlerowskiego Dorniera, ukrytego w trudno dostępnych, nadjeziornych mokradłach.

Dornier Do 217.jpg
Dornier Do 217 – niemiecki średni samolot bombowy i nocny myśliwiec konstrukcji niemieckiej z okresu II w. św. Wyprodukowano jego tylko 1 905 egzemplarzy. Czy wrak takiego samolotu ukryty jest w mokradle nad Jeziorakiem?
Plik ściągnięto 14870 raz(y) 33,32 KB

Zat. Rudnia05.08.11 (c).JPG
Zdjęcie zatoki wykonane w pobliżu Rudni w sierpniu 2011r.
Plik ściągnięto 14870 raz(y) 86,81 KB

Ostatnio zmieniony przez Ewingi Sob 23 Cze, 2012 12:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
lisek1986 


Wysłany: Sro 27 Cze, 2012 08:42   Dornier

Ciekawy artykuł. Będzie to trzeba sprawdzić. :what:
_________________
Be the type of person that when your feet touch the floor in the morning the devil says, "Aww shit... they`re up!"
 
 
Ewingi 
Ewingi

Pomógł: 2 razy
Wysłany: Sob 30 Cze, 2012 17:26   

Najwyższa pora, aby przedstawić tragiczną historię życia i śmierci Józefów Lisowskich, żołnierzy AK, spoczywających na zalewskim cmentarzyku przy kaplicy pw. Św. Rodziny.

Rodziny Lisowskich przybyły na Warmię i Mazury po II w. św., z woj. wileńskiego, a dokładniej z dawnego pow. brasławskiego, który obecnie należy do Białorusi.
Gniazdem rodu Lisowskich, rodziny o genealogii szlacheckiej i tradycjach patriotycznych, była miejscowość Trykłaciszki. Stamtąd pochodziło 3 braci Lisowskich, Józef, Adam oraz Adolf. Józef, po ślubie zamieszkał w Podsekłach - zaścianku koło Widz nad jez. Sekły. Miał on jedenaścioro dzieci. Jego brat, Adolf, natomiast trójkę. W okresie okupacji hitlerowsko-sowieckiej, wielu Lisowskich było żołnierzami polskiego zbrojnego podziemia na ziemi Brasławskiej, gdzie znajdował się najdalej wysunięty na północny wschód odcinek granicy II Rzeczpospolitej. W „Wachlarzu”, będącym wydzieloną komórką ZWZ, przekształconego następnie w AK walczyło 3 braci, synów Józefa Lisowskiego: Józef ps. "Szpak", Romuald ps. "Romek" i "Kuna" oraz Edmund ps. "Krzak". Rodzina udzielała w swoich domach schronienia żołnierzom patroli, szczególnie rannym i poszukiwanym. Grupa, w której walczyli Lisowscy (ochraniali wiodące za Dźwinę patrole, które prowadziły działania dywersyjne po stronie łotewskiej, na liniach kolejowych Dyneburg-Połock i Dyneburg-Leningrad), składająca się z najbardziej doświadczonych i przeszkolonych żołnierzy, początkowo nieliczna (powstała w sierpniu 1942r.), liczyła w końcu 1942r. ok. 60 ludzi. Najbardziej wyrazistą osobą wśród braci był Edmund Lisowski „Krzak” – absolwent Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu, nauczyciel w cywilu, żołnierz ZWZ od 1941r. Młodszy brat Edmunda, Józef Lisowski „Szpak”, który spoczywa na zalewskim cmentarzu, ukończył przed wojną kurs szybowcowy. We wrześniu 1939r. otrzymał kartę mobilizacyjną do 5 Pułku Lotniczego w Wilnie-Porubanku. Kiedy tam dotarł od oddalanych o 150 km Sekł, jednostki już nie zastał. Siostra Lisowskich – Janina, również z zawodu nauczycielka szkoły powszechnej, tak jak i inni młodzi nauczyciele na tamtych terenach, była nosicielką idei bezkompromisowej walki z okupantem i działała w partyzantce, wpierw też w „Wachlarzu”.
W drugiej połowie grudnia 1942r., żołnierze „Wachlarza”, po podporządkowaniu Komendzie Okręgu AK Wilno, stali się trzonem oddziałów bojowych. Również i Lisowscy zasilili tworzące się oddziały partyzanckie AK. W 24. Brygadzie "Dryświaty", powołanej w końcu kwietnia 1944r., w odpowiedzi na nasilającą się penetrację tego obszaru Polski przez partyzantkę sowiecką, atakującą znajdujące się tam placówki Armii Krajowej dowódcą 26. Ośrodka Dywersyjno - Partyzanckiego był ppor. „Krzak” – Edmund Lisowski, który potem został dowódcą 4 plutonu/kompanii tej Brygady składającej się z drużyny pionierów i drużyny łączności. Pluton „Krzaka” stacjonował w jego rodzinnej wiosce, w Sekłach, w pobliżu drogi Widze – Opsa. W lipcu 1944r. brygada liczyła ok. 320 partyzantów. Gdy nadeszła wiadomość, iż Armia Czerwona wyzwoliła Brasław, zapadła decyzja, aby wyjść jej naprzeciw i nawiązać z nią kontakt. Marsz na Wilno wyglądałby bowiem jako wycofywanie się przed Sowietami. Próba porozumienia się z wkraczającą Armią Czerwoną o współdziałaniu w walkach z Niemcami skończyła się tragicznie. Wywiad sowiecki szybko ustalił, że w terenie przebywa bliżej nieokreślony oddział partyzancki, zlokalizował jego miejsce przebywania i w dniu 16 lipca 1944r. okrążył przeważającymi siłami miejsce postoju brygady w rejonie wsi Karoluńce, w wyniku czego doszło do rozbrojenia oddziału i uwięzienia. Ci, którzy próbowali nie dać się rozbroić i ryzykowali ucieczkę płacili często najwyżej cenioną wartością – młodym życiem, jak np. „Romek” – Romuald Lisowski. Został on rozstrzelany przez NKWD, w lesie koło Giwieniszek, gmina Widze, 18 lipca 1944r. Według przekazów ustnych umarł on śmiercią męczeńską, sowieccy oprawcy wyrwali mu język i przywiązali do brzozy, przy której powoli konał. Pochowany został przez miejscową ludność bez trumny, tylko owinięty słomą na małym, starym cmentarzu za wsią Giwieniszki wraz z dwoma innymi żołnierzami AK.
Partyzanci, którym udało się uniknąć aresztowania i wywózki, wrócili do konspiracyjnej pracy. Uczynił tak m. in. ppor. „Krzak” - Edmund Lisowski, ale w połowie stycznia 1945r., kiedy nastąpiły nowe aresztowania, został on aresztowany i zesłany na 10 lat na Syberię. Dopiero po wielu staraniach powrócił do kraju i zamieszkał w Kętrzynie.
Trzeci z braci Lisowskich, Józef, który również uniknął internowania, złapany został przez Sowietów, kiedy powracał lasami na ojcowiznę w Sekłach. Z racji tego, że był w cywilnym ubraniu, posądzono go o szpiegostwo. Podczas przesłuchania został ciężko pobity. Dołączono go do kolumny jeńców niemieckich maszerujących na Sybir. Zauważył go w niej sowiecki oficer przejeżdżający obok na koniu i rozkazał rozstrzelać. Przy drodze w rowach, którą maszerowała kolumna jeńców, leżało pełno trupów i wokoło panował straszny odór. Żołnierz, który prowadził go na rozstrzelanie, przystał na jego prośbę, aby zabić go na polu z kwitnącym łubinem. Przed egzekucją chłopak wyciągnął spod koszuli medalik z Matką Boską i zaczął się żegnać. Nagle usłyszał zgrzyt zamka w pepeszy i zaległa cisza. Sołdat zaczął ładować broń, aby oddać ponownie śmiertelny strzał. Ten moment wykorzystał Lisowski i uciekł, ratując się przed egzekucją. Po długiej i niebezpiecznej wędrówce lasami, dotarł w końcu do rodzinnych Sekł. Był on tak opuchnięty na twarzy, po pobiciu w trakcie przesłuchania, iż spotkany, dawny sąsiad nie mógł go rozpoznać. Od niego dowiedział się o śmierci brata Romualda, zakatowanego w bestialski sposób przez Sowietów.

Po przesiedleniu, część licznej rodziny Lisowskich osiedliła się w Matytach nad jez. Jeziorak. Zajęli gospodarstwo położone na końcu wsi, na górce, po prawej stronie drogi na Bukowiec. Tutaj też w 1946r. dotarła czwórka rodzeństwa Józefa wraz z rodzicami, wywieziona na Syberię w 1941r. (jeden z braci zmarł w czasie zsyłki). Tutejsza okolica z jeziorami i lasami, przypominała im w pewnej mierze utracone strony rodzinne. Młodzi Lisowscy zostali członkami spółdzielni rybackiej. 27 kwietnia 1946r., po roztopieniu się już lodów, siódemka rybaków wypłynęła jedną łodzią na połów, na Jeziorak. W czasie pracy nagle wzmógł się porywisty wiatr i przeciążona ludźmi i rybami łódź zaczęła nabierać wody. Działo się to daleko od brzegu. Wszyscy znaleźli się poza burtą, a jeden z uczestników połowu, nie potrafiący pływać, poszedł na dno. Nurkował za nim Józef, syn Józefa. Wyciągnął go na powierzchnię. Zarządził on też sposób ratowania się. Kazał nastawić dryfujący, odwrócony kadłub łodzi równolegle do fali i chwycić się przy dziobie i rufie, tak aby fale powiodły ich w stronę brzegu. Tymczasem Józefowie popłynęli do brzegu sprowadzić jak najszybciej pomoc. Niestety, musiał ich złapać skurcz lub wskutek osłabienia, nie dotarli do niego. Utonął jeszcze trzeci członek rejsu. Ich ciała znaleziono potem w trzcinie. Pozostała czwórka uczestników tej tragicznej w skutkach wyprawy przeżyła. Pogrzeb Józefów, braci stryjecznych, odbył się na katolickim cmentarzyku w Zalewie, przy kaplicy pw. Św. Rodziny, który w pierwszych latach powojennych służył osiedleńcom jako miejsce pochówku zmarłych. Nie natrafiono w pisanych źródłach, informacji o Józefie Lisowskim, synu Adolfa. Z inskrypcji na pomniku cmentarnym wynika, iż on również był żołnierzem AK. Potwierdził to również jego stryj, Czesław Lisowski. Służba w podziemnej armii, obok pobudek patriotycznych, mogła wiązać się też z koniecznością ukrywania się wpierw przed wywózką na Sybir, a potem przed robotami przymusowymi w Niemczech.

W świetle opisanych powyżej faktów staje się zrozumiałe, iż inskrypcja na nagrobku kuzynów Lisowskich: "Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości"; odnosi się do czasów okrutnej wojny, kiedy to ci młodzi bohaterowie walczyli z najeźdźcami naszej Ojczyzny i w obronie ciemiężonej przez okupantów rodzimej ludności polskiej na Kresach Wschodnich. Z pewnością jest ona także dedykowana przez fundatorów nagrobka wszystkim członkom rodu Lisowskich, jak również innym polskim patriotom, którzy polegli lub cierpieli, także po wojnie, walcząc za naszą wolność.
Niech pamięć o nich będzie wieczna!

Więcej w artykule Kazimierza Skrodzkiego pt Historia Lisowskich, żołnierzy Armii Krajowej, Zapiski Zalewskie, nr 22-2012, s. 7-18.

Lisowscy3.jpg
Józef, Edmund, Romuald Lisowscy
Plik ściągnięto 14721 raz(y) 25,78 KB

Jeziorak k.Matyt08.11.JPG
Wzburzony Jeziorak k. Matyt,sierpień 2011r.
Plik ściągnięto 14721 raz(y) 74,3 KB

 
 
Ewingi 
Ewingi

Pomógł: 2 razy
Wysłany: Sob 06 Paź, 2012 23:45   

Lotnicza katastrofa nad Jeziorakiem w czasach I wojny światowej

Nie wiadomo, w przeciwieństwie do sterowców (zob. http://www.marienburg.pl/...p=141649#141649 ), kiedy pojawiły się w okolicach jez. Jeziorak po raz pierwszy na niebie samoloty. Nie mniej możemy w przybliżeniu określić rok pierwszej katastrofy statku powietrznego nad Jeziorakiem. A zdarzyło się to na ziemi zalewskiej, w Wieprzu (dawniej Weepers), położonym na wschodnim brzegu tego najdłuższego akwenu w Polsce!

O fakcie tym można dowiedzieć się z opisu rejsu Bruno Eckarta, miłośnika historii, geografii i zbieracza legend wschodniopruskiego Oberlandu, który wybrał się z Zalewa, przez Kanał Dobrzycki, najstarszy w Polsce kanał spławno-żeglowny, jez. Jeziorak, kanał Oberlandzki (Elbląski) do Tardy. Jest on m. inn. autorem dziejów Boreczna, gdzie w latach dwudziestych i trzydziestych ubiegłego stulecia, był wiejskim nauczycielem.

Bruno Eckart opis swoich wrażeń z podróży zamieścił w przewodniku turystycznym pt. ”Jeziora na Mazurach i w Oberlandzie” (Die Seen in Masuren und im Oberland) wydanym w 1927r. Autor, turysta, z zacięciem historycznym i czuły na uroki boskiej przyrody, opisał z wielkim uczuciem i w sposób interesujący swoją podróż po jeziorach i kanałach oberlandzkich. W jego relacji jest m. inn. informacja o wsi letniskowej Wieprz nad Jeziorakiem, z której prowadzi grobla na dużą wyspę Bukowiec. Autor oprócz podania podstawowych danych o wsi założonej w XIVw., w której znajdował się charakterystyczny wiatrak, liczącej 194 mieszkańców, podaje, iż bezpośrednio przy jeziorze znajduje się gospoda „Pod Śmigłem” (Gasthaus Zum Propeller). Ta nietypowa dla tej jeziornej krainy nazwa oberży wzięła się stad, iż podczas pierwszej wojny światowej, w pobliżu Wieprza rozbił się samolot. Przedsiębiorczy restaurator Emil Jahns uznał to uszkodzone skrzydło za pamiątkę wojenną, przymocował je do ściany i nadał swojej restauracji odpowiednią nazwę. Przy ładnej pogodzie można było miło posiedzieć w ogródku przy jeziorze. Stąd, jak również z werandy, można było delektować się cudownym widokiem na jezioro, wyspę Bukowiec oraz leżące naprzeciwko Siemiany. Zakład ten był też przystanią dla parowców, na szlaku kanału Oberlandzkiego, przypływających tutaj z Zalewa czy z Iławy i podążających też dalej aż do Tardy.
Pozostaje tajemnicą w jakich okolicznościach zdarzyła się ta katastrofa lotnicza pod Wieprzem. Zapewne była to maszyna wojskowa. Ale gdzie było jej lotnisko? Czy zdarzenie to miało związek z wielką bitwą tannerberdzką, która toczyła się nie tak daleko za Ostródą latem 1914r.? Może pasjonaci historii lotnictwa wypowiedzą się na ten temat?

Oprac. na podst. artykułu „Bruno Eckart – Przez jeziora oberlandzkie” , tłumaczenie Bernard Król, w: Zapiski Zalewskie, nr 20 – 201, s. 43-49.

Weepers2.jpg
Statek przybijający do przystani, przy gospodzie "Pod Skrzydłem" - ostatnie międzywojnie
Plik ściągnięto 14490 raz(y) 44,06 KB

Wieprz_Jeziorak kapielisko1.JPG
Plaża w Wieprzu, w dali Siemiany
Plik ściągnięto 14490 raz(y) 73 KB

 
 
Ewingi 
Ewingi

Pomógł: 2 razy
Wysłany: Czw 25 Paź, 2012 20:57   

Ki diabeł pozostawił po sobie ślady pazura na tym niewielkim kamieniu w Zalewie?
Pewnie to czort skakał z wieży zalewskiego kościoła, dumy Oberlandu. Niestety nie znalazłem jeszcze mocnego potwierdzenia tej hipotezy. Sięgnąłem nawet do interesującej książki „Kamienie w historii, Kulturze i religii” pod red. Roberta Klimka i Seweryna Szczepańskiego.
A dziwne wyżłobienia na kamieniu zauważył wytrawnym okiem, kolega Paweł Adamczyk z Morąga. Dziękuję za czujność! Będę unikać tego miejsca. I to samo radzę innym.

Kamien_Zalewo k. kosciola (M) (C).JPG
Plik ściągnięto 14354 raz(y) 98,86 KB

 
 
zgredka9 

Wysłany: Nie 13 Sty, 2013 14:51   

Cytat:

Jestem krewną tych młodzieńców, to moi stryjowie -Jozef Lisowski - brat rodzony i kuzyn mojego Ojca - również Józef. Moi stryjowie to również Romuald i Edmund Lisowscy. Urodziłam się w Zalewie i tęsknię za tym miejscem. Proszę o kontakt. Pozdrawiam serdecznie. Aleksandra
_________________
Aleksandra
Ostatnio zmieniony przez zgredka9 Nie 13 Sty, 2013 14:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group