Marienburg.pl Strona Główna Marienburg.pl
Nasze Miasto, Nasza Pasja...

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 

Ta witryna korzysta z plików cookie. Możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach przeglądarki.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w naszej Polityce dotyczącej "cookies"

Chronimy Twoją prywatność
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w temacie o RODO


Poprzedni temat «» Następny temat
Polowanie na czarownice na ziemi sztumskiej
Autor Wiadomość
Domino_Szropy
[Usunięty]

Wysłany: Pią 15 Cze, 2007 13:24   Polowanie na czarownice na ziemi sztumskiej

http://szropy.prv.pl/legenda.php
 
 
konto_usunięte
[Usunięty]

Wysłany: Sob 17 Sty, 2009 18:26   

Działający link:

http://www.rycerzesztum.jor.pl/czarownice.html
Cytat:

POLOWANIE NA CZAROWNICE NA ZIEMI SZTUMSKIEJ

połowie XV wieku rozpoczęły się w Europie procesy, podczas których tysiące kobiet sądzono za uprawianie czarów. Połowa oskarżonych ginęła potem na stosach ku przestrodze i uciesze zgromadzonej na miejscu kaźni gawiedzi. Wydarzenia te ciągnęły się aż do połowy XVIII w. i zapisały się w historii pod nazwą POLOWAŃ NA CZAROWNICE.

a psychoza, która ogarnęła nowożytna Europę, miała swoje podłoże w prostym lęku ludzi tamtej epoki - od plebsu po intelektualistów, obawiających się czarów i zabobonów, które miały przynosić choroby, kataklizmy, bezpłodność, a nawet śmierć. Nie bez znaczenia pozostawał fakt wyrzekania się przez czarownice podczas sabatów Boga i oddawania czci diabłu. Stawiało je to w jednym rzędzie z heretykami, a czarostwo zaczęto traktować jako wystąpienie przeciwko religii, czyli woda na młyn dla inkwizycji.

zarownice miały spotykać się, co tydzień, aby celebrować „esbat” i cztery razy w roku (3 luty, 1 lipca, 31 lipca, 1 września), aby celebrować „sabat”. Na spotkania osobiście zapraszał je szatan pod postacią przystojnego mężczyzny w stroju z epoki. Pojawiał się w chatach biednych wdów i kusił seksem oraz pieniędzmi, które z czasem zamieniały się w pył. Dawne kroniki i ryciny z tamtych czasów pokazują, jak mógł przebiegać sabat. Czarownice oddawały tam hołd diabłu, który przybierał postać czarnego kota lub kozła, po czym następował główny punkt programu, czyli orgia seksualna, której preludium był obłąkańczy taniec. Dochodziło także do profanacji mszy św. Nic dziwnego, że w Europie zapłonęły stosy. Podejrzane były głównie zielarki, kucharki i akuszerki. Praktyki zielarek, oryginalne przepisy kucharek, czy nieudane porody były pretekstem do oskarżeń, szczególnie w małych społecznościach, w których sąsiedzkie zatargi miały swoje epizody w sądach, podczas których padały przeróżne oskarżenia. Na naszych terenach także zapłonęły stosy związane z gorączką polowań na czarownice. Znane są opisy procesów i zeznania świadków. Warto przyjrzeć się tym historiom.

nia 13 czerwca 1686, kasztelan chełmiński Kazimierz Zawadzki przybył do sądu miejskiego w Dzierzgoniu z kobietą o imieniu Ewa, swoją poddaną z majątku w Waplewie. Według jej zeznań objawił jej się diabeł w czarnej niemieckiej sukni i ochrzcił ją „Kasia”. Była ona już oskarżona przed 16 laty, kiedy to spalono w Poliksach niejaką Krügerową, podejrzaną o czary. Ponieważ jednak oskarżona Krügerowa, zmieniła swoje zeznania, Ewa została uniewinniona. Na kilka lat wszystko ucichło, ale podejrzenia pojawiły się znowu. Przed kilkoma laty zdarzyła się Ewie rzecz zgoła innej natury, o której sołtys doniósł panu ziemskiemu. To doniesienie ściągnęło na nią gniew pana ziemskiego, za co rozgniewana Ewa wygrażała sołtysowi. W tym samym roku zdechły sołtysowi trzy konie i wół a jednego z jego koni rozszarpał wilk. Krótko po tym zdarzeniu żona sołtysa próbowała wypędzić z ogrodu maciorę Ewy, która wyrządziła jej liczne szkody. Maciora zawisła jednak na płocie. Wtedy po drugiej stronie płotu pojawiła się Ewa i zaczęła złorzeczyć sołtysowej. Nagle od strony maciory poleciało coś, niby piasek, prosto w oczy sołtysowej. Od tej chwili oślepła i dostała strasznego łamania w kościach. Ślepota ustąpiła wprawdzie po pewnym czasie, ale łupanie w kościach już nie.

awet mądra kobieta w Mikołajkach i cudotwórca w Elblągu, do których o pomoc zwracało się wielu chorych, nie mogli jej uzdrowić. Ewie postawiono zarzuty, których się wyparła. Gdy została poddana torturom, przyznała się do wszystkiego. Poza wspomnianym już, odzianym w czerń diabłem, który nazywał się Bartel i był „dla ludzi”, miała jeszcze jednego, w szarościach, zwanego Jan, który męczył bydło. Diabła Bartla otrzymała rzekomo od niewiasty, której mąż siedem lat pasł świnie w korzeniach. Owe korzenie położyła pewnego wieczora na polecenie tej niewiasty pod poduszką, na której z samego rana pojawił się diabeł. Bartel prowadził ją czasem na miejsce czarownic. Była to okrągła góra niedaleko Starego Targu, na której zasłonięta welonem, grała na skrzypcach i piła napój, który miał być winem. Potem następowała orgia, po której diabeł dawał jej pieniądze. Niestety nazajutrz stawały się one końskim łajnem. „Bydlęcy diabeł”, Jan, nie urządzał takich ceremonii jak „diabeł ludzki” Bartel. Przyszedł kiedyś pod postacią wędrowca do jej ogrodu, w szarmancki sposób zaoferował swą pomoc przy pieleniu, po czym współżył z nią i ochrzcił ją „Kasia” (diabeł ludzki zwał ja „Zosia”).

1687 pojawiają się znowu czarownice z Andrzejewa. Opowiadały one, że na waplewskiej łące i waplewskiej górze tańczyły i piły „Schemper” ze skorup gęsich jaj razem ze swoimi diabłami. Jedna z tych czarownic zabiła dwa konie pani Szkakszko ze Stążek. Zarówno te cztery czarownice, jak i Ewa zostały spalone. W tym samym roku znowu pojawiły się czarownice w Waplewie. Jedna z nich opowiadała, że jej diabeł ma kopyta, jedną dziurkę od nosa i cierpi na smarki. Dodała także, że chrzest odbędzie się Tropach na bagnie, a pozostałe orgie odbędą się na górze za domem z kamienia.

następnym roku znowu pojawiła się w Waplewie nowa czarownica oraz mistrz czarownic z „Tillendorfu”. W 1691 oskarżono za czary przed sądem w Tropach Hansa Dreiera i jego żonę. Podejrzenie było silne, gdyż już przed siedmioma laty, kiedy to spalono w Bukowie trzy czarownice, wskazały one Hansa Dreiera i jego żonę jako współwinnych. Podobnie uczyniła czarownica spalona pięć lat prędzej w Tropach. Jan Lipiński, gospodarz w Tropach, szanowany człowiek i kościelny, zeznał, że nocami widział zmorę, niby jasny ogień, jak leciała i ostatecznie spadła za dwór Hansa Dreiera. Thomas Maslanko z Trop zeznał, że widział raz pasąc bydło w Zielone Świątki, jak pani Dreierowa tańczyła trzy razy odwrócona tyłem do słońca, potem siedziała chwile cicho, po czym wstała i trzy razy zgięła się, jakby cos zagrzebywała. Zeznawali jeszcze trzej świadkowie, a dwóch z nich widziało wyraźnie zmorę z Bukowa, lecącą od dworu Dreierów. Spytani o to małżonkowie przyznali pokornie, że oddawali się czarom.

ężczyzna przyznał, że ma do dyspozycji diabła na kurzych łapkach, który nie szkodzi ludziom i zwierzętom tylko… rąbie drzewo i wymiata oborę. Ten obiecał mu diablicę, z którą miałby się zbliżyć. Kobieta oświadcza, że ma cztery diabły. Oboje przyznali, że byli także pod gruszą na miejscu tańca w Bukowie, gdzie wyrzekli się Boga i dali się przechrzcić. Przy mężczyźnie stała Pelczowa ze Szrop i Szotsztowa z Waplewa jako ojciec chrzestny. Przy kobiecie Basia z Mikołajek i Maria z Łoz. Dwie ostatnie ulotniły się. Były tam też inne czarownice pod gruszą, jak Hirszowa z Iggeln, Luchszowa z Kalwy i Tropmeteszowa z Waplewa. Były one jednak trudne do rozpoznania, bo bogatsze zakrywały twarz, a biedniejsze osłaniały się fartuchem. Intrygujące w tych historiach są miejsca związane z obrządkami czarownic, takie jak: „góra czarownic” koło Starego Targu, czy „miejsce tańca” w Bukowie. Pokusiłem się o odnalezienie za pomocą literatury i map topograficznych niektórych z nich. Znane są nazwy własne miejsc w naszym regionie, dziś może już nie używane, ale mające pewną wartość historyczną. „Górę Czarownic” koło Starego Targu można utożsamiać ze wzgórzem wznoszące się 5 km. na północ od wsi, na prawo od drogi prowadzącej do Trop, funkcjonujące w toponimii Powiśla pod nazwą „Zaklęta Góra” (81,7m.n.p.m.).

zgórze posiada okrągły szczyt, co jest zgodne z zeznaniem Ewy, która rzekomo grała na nim na skrzypcach i piła wino w towarzystwie „diabła ludzkiego” Bartla. Mieszkańcy Starego Targu do dziś opowiadają niesamowite historie związane z tą okolicą. Nie raz ludzie wracający nocą ze Starego Targu do Trop błądzili po okolicznych polach i bagnach nie mogąc znaleźć drogi, która dłużyła im się w nieskończoność. Często wabiły ich tam tajemnicze ognie. Cóż… może „Zaklęta Góra” nadal spełnia swoją funkcję goszcząc okoliczne czarownice, które mamią intruzów chcących zakłócić ich rytuały.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group