Marienburg.pl Strona Główna Marienburg.pl
Nasze Miasto, Nasza Pasja...

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 

Ta witryna korzysta z plików cookie. Możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach przeglądarki.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w naszej Polityce dotyczącej "cookies"

Chronimy Twoją prywatność
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w temacie o RODO


Poprzedni temat «» Następny temat
Pierwsza traktorzystka PRL
Autor Wiadomość
konto_usunięte
[Usunięty]

Wysłany: Sob 25 Sie, 2007 21:41   Pierwsza traktorzystka PRL

http://malbork.naszemiast...nia/762659.html


Cytat:
Pierwsza traktorzystka PRL

Wnuk pamięta, że zawsze widział ją w tylko spodniach. Może to przyzwyczajenie wyniosła z czasów, gdy pokochała traktor, stając się najpopularniejszą kobietą Peerelu, wykonującą typowo męski zawód? Ale pochować kazała się w sukience.


To, że była naprawdę "kimś", dotarło do niego tak naprawdę, gdy pojechał jako jej opiekun na nagranie "Rozmów w toku" w TVN. Wystąpiła m.in. obok Huberta Wagnera, wybitnego trenera siatkówki. Byli do siebie w pewien sposób podobni. Konsekwentni, wymagający do bólu, co budziło często bunt otoczenia.
- W tym czasie był też realizowany film dokumentalny "Kobieta z plakatu" - wspomina Maciej Figur. - To też świadczyło, że babcia miała w życiu swoje wielkie pięć minut.
W programie premiery, która odbyła się w 2001 roku w warszawskim kinie "Muranów" pisano: " (...) Reżyser Ewa Pięta powraca po latach do legendarnej dziewczyny z socrealistycznego plakatu, firmującego sojusz robotniczo-chłopski. Magdalena Figur - bo to ona jest na fotografii sprzed półwiecza, mogłaby z powodzeniem zaistnieć w filmie "Kobieta z żelaza". (...) Ściskała dłonie I sekretarzy, była ozdobą wieców, dowodem aprobaty dla nowej ideologii. (...) Jej pasję życia, ciekawość świata, sprytnie "przerobiono" na socjalistyczna walkę o lepsze jutro. Ideologia poszła w niebyt, a jej ozdoba żyje dziś w zapomnieniu. (...) Tak naprawdę zawsze samotna sławna Magda Figur traktor uczyniła najważniejszą sprawą życia".

Głęboki czar traktora

Kiedy zaczęła się ta fascynacja, przerodzona w głębokie uczucie do maszyny? Urodziła się w Nowinach, niedaleko Dzierzgonia w 1927 roku. W 1941 roku czasie wojny musiała pójść do pracy u miejscowego bauera. Mężczyźni poszli na wojnę. Wsiadła do lanz buldoga na kolczatkach, jako pomocnik traktorzysty. Spodobało się jej... Poszła nawet na kurs, kiedy kończyła się ta straszna wojna. Polska przyszła do Nowin. Magda znalazła pracę w Państwowych Stacjach Traktorowych i Maszyn Rolniczych. Pół karki papieru poświadczające ten fakt z końca 1945 roku służyło za prawo jazdy...

Wysiedleni za Odrę

Czekała rodzinę weryfikacja narodowościowa. Ojciec Paweł - tutejszy, Elżbieta matka z domu Jastrzębska pochodziła z Kaszub. A Niemcy musieli opuścić te ziemie. Władze powiatowe odmówiły Figurom polskiego obywatelstwa... Wstawił się za nimi dyrektor PGR, ale na nic.
1947, październik. Wyjeżdżają transportem z całą rodziną za Odrę. Magda powiedziała znajomym z pracy, że wróci. Chyba nikt nie wierzył. Trafili do obozu dla przesiedleńców w Loben. Latem następnego roku z kuzynką Urszulą decyduje się na ucieczkę. Wędrowały w stronę Zgorzelca. Udało im się sforsować Nysę. Poszły do polskiej strażnicy. Pełniący służbę podoficer nie chciał ich słuchać – zamknął je w areszcie. Jego dowódca miał miększe serce. W efekcie sąd graniczny wydał im papiery, pozwalające na tymczasowy powrót w rodzinne strony. Miesiąc jeszcze przepracowały u jednego z miejscowych gospodarzy, by zarobić trochę pieniędzy, bo nie miały ani grosza. Pojechały do ciotki do Mleczewa koło Sztumu… Ktoś je zadenuncjował, że uciekły z transportu do Niemiec. Znowu areszt...

Kierowca traktorowy samodzielny

Magda uzyskała jednak polskie obywatelstwo, nie tylko siebie, ale i rodziny. Mogli wrócić w rodzinne strony. Ona pracowała w PGR, a potem poszła na kurs.
Pożółkły dokument: "Techniczna Obsługa Rolnictwa. Przedsiębiorstwo Państwowe - Okręg Bydgosko-Gdański. Ośrodek Szkoleniowy w Kwidzynie zaświadczał, że Magdalena Figur odbyła kurs kierowców fordsonów, ursusów, farmalli - od dnia 31 stycznia do 26 lutego 1949 roku z wynikiem bardzo dobrym i może pracować jako kierowca traktorowy samodzielny". Była tam jedyną kobietą. Kilka miesięcy potem skierowano ją do Centralnej Szkoły Administracji Rolniczej w Elblągu na szkolenie brygadzistów traktorowych. Tu już miała koleżankę - Bronkę Pestkównę z Wejherowa. Ale to Magda z Nowin przeszła do historii jako ta pierwsza...
W Błotnikach za Żuławach organizowano pierwszą brygadę traktorzystek. Została jej szefową. Setki hektarów ugorów czekały na orkę. Kradły łożyska z poniemieckich czołgów, pilnowanych przez milicję, by mieć części do swoich traktorów. Narażały się, byle tylko maszyny były na chodzie. Pilnowały też swoich traktorów, by nikt sobie nie "pożyczał" z nich części. Spały więc przy nich.
- Po co to wszystko? - pytano ją po latach, gdy odezwały się choróbska.
Brygada Magdy wyrabiała normę z nadwyżką. Dostała więc na 22 lipca nagrodę. Reporter gazety zrobił z tej okazji zdjęcie. Ona w mundurze Związku Młodzieży Polskiej na traktorze. Z podniesiona dłonią. Ta fotografia trafiła na różne wersje plakatów. I tak nieopatrznie dostała się w tryby propagandy.

Przypadki przodownicy

Miała 22 lata, gdy udekorowano ją Orderem Sztandaru Pracy II klasy. „Racjonalizatorka tow. M. Figur – przodująca traktorzystka” – krzyczał nagłówek gazety. „Przodownica pracy w województwie gdańskim wykonała w ostatnim etapie wpółzawodnictwa 150 proc. normy, bijąc wielu swoich kolegów – mężczyzn. (…). Opracowała również projekt zastosowania specjalnej pokrywa, zabezpieczającej silnik traktora przed piaskiem. Pomysł jej został zaakceptowany przez komisje i wprowadzony w wielu zespołach PGR".
- Babcia potrafiła wszystko w traktorze naprawić – wspomina wnuk Maciej. – Kiedy ktoś obok jej gospodarstwa jechał ciągnikiem, wsłuchiwała się w jego pracę i gdy coś nie grało, wydawała jak lekarz diagnozę.
Była znana, należała do partii, odznaczała się pracowitością. Zaproponowano jej kierowanie pegeerem w ówczesnym województwie koszalińskim. W drodze awansu społecznego, tak wówczas modnego. "Nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera". Miała tylko siedem klas, bała się, czy podoła, zwłaszcza że i na księgowości trzeba było się znać. Było dobrze, ale do czasu. Nie znosiła lakierowania, niegospodarności, mówiła prawdę. Czuła, że ma za sobą poparcie.
- W 1955 roku jechała ursusem na defiladzie pierwszomajowej w Warszawie - opowiada Józef Kania, rolnik z Bągartu.
Rok potem, po zatargu z dyrektorem PGR, poległa. Nie mogła patrzeć na marnotrawstwo, napisała do gazety. Przyjechał reporter. W artykule pojawiło się jej nazwisko, jako ten, która napiętnuje. Miała rację, ale była, po politycznej zmianie kursu, reliktem stalinowskiej epoki.

Poszła na swoje

Wróciła w rodzinne strony. Pracowała jako magazynierka w PGR. Dyrektor kazał, by wydała z magazynu buraki. Zostawił kartkę z podpisem. Obiecał, że dostanie oficjalne pokwitowanie. Nie nadeszło. Potem paszę. I znowu nic. Kiedy pojawił się po raz trzeci, postawiła się. Kiedy jej zaczął przed oczami machać rękoma, chwyciła za miotłę. Poleciał potem na skargę do komitetu partii. Zawiesili Magdę w prawach członka plenum i egzekutywy powiatowej... Uparta była. Towarzysze ją prosili, by wystąpiła o anulowanie kary. Ona nie...
Niedobrze czuła się w pegeerze. Poszła wkrótce na swoje. Zaczęła gospodarzyć w Bągarcie. Nadal aktywna - była radną w powiecie i gminie, nawet należała do Ochotniczej Rezerwie Milicji Obywatelskiej. Załatwiała sprawy wsi i ludzi, wykłóciła się z władzą. Poszła z dwiema butelkami wody do urzędu, by skosztowano co pije się w Bągarcie. Pomogło...
W 1975 roku dostała w darze ciągnik marki Ursus C-360. „Dziewczynie z plakatu” w uznaniu wieloletniej, aktywnej postawy w pracy i działalności społecznej w okresie 35-lecia Polski Ludowej, fabryczna organizacja ZSMP. (...). Ciągnik ten jest darem młodzieży, wykonanym w ramach czynów produkcyjnych." Jeździła nim, dopóki starczało jej sił.
Przyszedł czas, że nie mogła już pomagać innym. Straciła jedynego syna, potem męża. Nie dawała się długo, ale choróbska stawały się silniejsze. Coraz gorzej słyszała, zaczęły się kłopoty z pamięcią. Potrzebna była dla niej stała opieka. Rodzina znalazła jej miejsce w kwidzyńskim Domu Św. Elżbiety. Ze skromnej emerytury, po opłaceniu pobytu, pozostawało jej niewiele. Nie starczało na baterie do aparatu słuchowego...
Czasem mówiła wnukowi, że medale, jakie otrzymała, sprzeda na złom. Nie zrobiła tego. Nie da się tak łatwo przekreślić młodości. Przecież to dla nie dla ideologii robiła...
JANUSZ RYSZKOWSKI - NaszeMiasto.pl


Temat poruszany również na e-kwidzyn.pl

40_762659_1_d_2470.jpg
źródło zdjęcia: http://malbork.naszemiasto.pl/wydarzenia/762659.html
Plik ściągnięto 8607 raz(y) 36,4 KB

40_762659_2_d_3758.jpg
źródło zdjęcia: http://malbork.naszemiasto.pl/wydarzenia/762659.html
Plik ściągnięto 8607 raz(y) 28,41 KB

 
 
sztumianka 

Wysłany: Wto 28 Sie, 2007 07:53   

to jest ciocia mojej kolezanki mialam kiedy okazje spotkac tą panią :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group